Historia mojego poronienia – w każde Święta myślę o Zosi

Historia mojego poronieniaW okresie świątecznym moje myśli zawsze są z moją Zosieńką. Miała urodzić się w grudniu 5 lat temu, wszystko było już przygotowane: pokoik, ubranka, zabawki… Czekaliśmy niecierpliwie na ten „prezent świąteczny” i nagle, w 16. tygodniu ciąży, stało się TO. Jej serduszko przestało bić.

Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy, przecież wcześniej wszystko było OK… Pochowaliśmy Zosię w rodzinnym grobie, ksiądz pomodlił się z nami, był bardzo miły, zaprosił nas na spotkanie z innymi rodzicami w takiej sytuacji z parafii. Nie chciałam.

Najgorsze Święta w moim życiu

Następne miesiące to był koszmar, uciekłam w wir pracy, nie chciałam z nikim rozmawiać. Nawet z mężem, chyba czułam się winna… A może to jego winiłam? Później najgorsze Święta Bożego Narodzenia, które przecież miały być tymi najlepszymi. Wtedy nawet nie wyszłam z domu, nie chciałam spędzać czasu z rodziną, znosić tych trudnych pytań… Tych życzeń „dużo dzieci, żeby następnym razem wszystko się udało, żebyś została mamą…”. Czułam się upokorzona. Spędziliśmy całe Święta, leżąc w łóżku. Wtedy wreszcie porozmawiałam z mężem pierwszy raz od tamtego dnia, pierwszy raz tak naprawdę… Płakaliśmy.

Testy ciążowe w każdej szafce

Postanowiliśmy spróbować jeszcze raz. Najpierw badania po poronieniu, kolejny stres, oczekiwanie na wyniki, konsultacje… Przydała się też pomoc po poronieniu psychologa, bo wciąż nie bardzo sobie radziłam z żałobą. Z jednej strony pragnęłam dziecka, z drugiej – bałam się, że przeżyję TO znowu.

Po kilku miesiącach starań zaczął spóźniać mi się okres, ale okazało się, że to był fałszywy alarm. Później to samo i to samo… W domu miałam chyba wszystkie testy ciążowe dostępne na rynku… Co miesiąc wykonywałam ich kilkanaście. A może nawet kilkadziesiąt? Straciłam nadzieję. Kiedy okres spóźniał się kolejny raz, nawet nie chciało mi się wyciągać testu. Bo po co? Ale miesiączka nie nadchodziła, więc wykonałam go dla świętego spokoju. Dwie kreski. Kolejne testy poszły w ruch – wszystkie pozytywne. Zrobiłam badanie krwi – wykazało ciążę. Potem USG.

Udało się. Jestem mamą zupełnie zdrowego chłopca

Maciek to prawdziwy synek mamusi 🙂 Powiedzieliśmy mu, że ma siostrzyczkę w niebie. Chyba zrozumiał, bo często pyta, kiedy pójdziemy odwiedzić Zosię. W te Święta oczywiście byliśmy u niej, zostawiliśmy rysunki, które Maciek jej narysował. Było trochę łez (jak co roku), nie mogę zaprzeczyć, ale jesteśmy teraz szczęśliwi.

[pisownia oryginalna]

Jeśli chcesz podzielić się swoją historią napisz do nas na adres info@poronilam.pl

 

Oceń

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *