Mamy swoje kochane Aniołki w niebie…

Historia mojego poronienia

Otrzymaliśmy piękny list od Mamy Aniołka, która chce dać iskrę nadziei innym rodzicom:

Historia mojego poronienia„Chciałabym podzielić się z Wami moim doświadczeniem. Może będzie dla kogoś pomocą. Tydzień temu w 22 tyg. ciąży urodziłam synka. Ciężko użyć mi słowa ’poroniłam’ tym bardziej, że rodziłam naturalnie. Maluszek nie żył już od kilku dni. Całe 22 tygodnie były walką, walką o życie naszego dziecka.

Nie chcę opisywać szczegółów, bo każda kobieta, która straciła dziecko przeżywa to na swój indywidualny sposób, a ja pisząc do Was nie chcę potęgować smutku, a dać iskrę nadziei.

Marzę o kolejnej ciąży! Marzę o gromadce dzieci!

I wiem, że się uda! I że do kolejnej ciąży podejdę na spokojnie. Nie będę bać się na każdym kroku. Poroniłam – doskonale wiem, co to znaczy, a to co znane jest przecież mniej straszne!

Choć jest mi bardzo ciężko po stracie, ufam, że każdy dzień będzie łatwiejszy i piękniejszy. Smutek i żałoba nie powinny wprowadzać nas w stan beznadziei, czy rozpaczy.

Mamy swoje kochane Aniołki w niebie, które na pewno 'załatwią’ nam tam w górze rodzeństwo dla siebie 🙂

Przy okazji, chciałabym wychwalić SPSK nr 1 w Lublinie.
Cudowni ludzie, empatyczni i wrażliwi na ludzkie nieszczęście.”

[pisownia oryginalna]

Jeśli chcesz podzielić się swoją historią napisz do nas na adres info@poronilam.pl

Oceń

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *