Tak bardzo chciałam zapomnieć…

Dokładnie pamiętam, w co byłam wtedy ubrana – w ukochaną sukienkę w kwiatki. Prawdę mówiąc, skończyła w śmieciach. Jak wszystko, co przypominało mi ten dzień: książka, którą czytałam rano, perfumy, których użyłam czy płyta z muzyką, której słuchałam. Sprzedaliśmy z mężem nawet auto, którym jechałam z nim wtedy do szpitala! historia mojego poronienia

Wpadłam w paranoję – tak chciałam sobie poradzić ze stratą

Wymazać ją z pamięci. Zupełnie zapomnieć. Udawać, że tego dziecka nie było. Nie rozmawiałam o nim zupełnie z nikim – nawet z mężem… Krzyczałam na każdego, kto chociażby wspomniał o mojej ciąży. Czasami wpadałam w histerię i nikt nie mógł mnie uspokoić…

Tak bardzo chciałam zapomnieć, że – paradoksalnie – wciąż myślałam o tym dniu… To trwało i trwało… Nie chciałam słyszeć o psychologu, o grupach wsparcia. Po co? Znowu to rozdrapywać?! Rozmawiać z innymi? O MOJEJ stracie?! Przecież nikt mnie nie zrozumie, kto może zrozumieć cierpienie matki, która tego doświadczyła?

Mój mąż był bezradny – on też cierpiał

Chociaż wcale tego po sobie nie pokazywał. Czasami myślałam, że wcale nie kochał naszego dziecka… Ale teraz wiem, że cierpiał podwójnie – strata Maluszka, a potem mnie… Tak, w pewnym sensie mnie tracił, nie byłam już taką samą osobą…
Ostatecznie dałam się namówić na psychologa, chociaż byłam obrażona chyba przez miesiąc. „Robicie ze mnie wariatkę!” – tak myślałam… Ale rozmowa ze specjalistą mi pomogła, wiele się dowiedziałam: o żałobie, stracie, emocjach… Żałuję, że wcześniej nie zdecydowałam się sięgnąć po pomoc – przecież to żaden wstyd!

Teraz już wiem, że nigdy nie zapomnę – i nie chcę…

Chociaż wtedy nie chciałam organizować dziecku pogrzebu, niedawno uczestniczyłam w specjalnym nabożeństwie na cmentarzu przy grobie dzieci nienarodzonych. Jakoś tak dodało mi to siły. Poczułam, że nareszcie pożegnałam mojego Aniołka. Że mam miejsce, do którego mogę przyjść, żeby powspominać.

Pewnie myślicie „wspominać? niby co?”. Ale mam, o czym myśleć – pierwsze USG, kupione małe ubranka, plany, emocje, uczucia… To wszystko zostanie w moim sercu na zawsze! Bo przeżyłam naprawdę piękne – chociaż bardzo krótkie – chwile, które chcę w sobie pielęgnować.


Jeśli chcesz podzielić się swoją historią napisz do nas na adres info@poronilam.pl

Oceń

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *