[WYWIAD] Po poronieniu. Rozmowa z położną Anną Stachulską

anna-stachulskaO pomocy i wsparciu dla kobiet po poronieniu oraz o pracy położnych rozmawiamy z mgr Anną Stachulską, położną specjalista pielęgniarstwa rodzinnego z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. Prof. K. Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach..


Redakcja poronilam.pl: W swojej pracy ma Pani na co dzień kontakt z kobietami, które straciły dziecko w wyniku poronienia. W jaki sposób je Pani wspiera?

mgr Anna Stachulska: Jednym słowem, można powiedzieć – położna oferuje kobiecie wsparcie. Co to jednak oznacza? Jest wiele rodzajów wsparcia, którego może udzielić położna w sytuacji utraty dziecka. Czytaj dalej

Może czasem warto poczekać 9 miesięcy…

poroniłamZazwyczaj zachęcamy Was by po odpowiednich badaniach po poronieniu i leczeniu spróbować ponownie zajść w ciążę. Czasem jednak mimo to nie udaje się donosić ciąży lub po prostu nie chcecie ponownie starać się o dziecko. Jednak o adopcji mówi się niechętnie, trochę wstydliwie.

Niepotrzebnie, przecież dajecie dom dziecku, które podobnie jak Wy potrzebuje miłości i stworzenia domu. Jedna z naszych Czytelniczek zainspirowała nas swoim listem do takich właśnie przemyśleń:

Czytaj dalej

Byłam szczęśliwa… nosiłam pod sercem dziecko. Myślę, pamiętam, tęsknię, kocham <3

„Chciałabym się podzielić swoją historią. Choć bolesna zakończyła się dobrze… Jednak zdaję sobie sprawę, że przede mną długa droga.

poronienie9 maja udałam się na upragnioną wizytę, w czasie której miałam usłyszeć serduszko. Jednak przeszłam wcześniej kilka infekcji i miałam złe przeczucia. Mąż został w domu z naszym trzylatkiem, a ja opowiadałam o swoich obawach lekarzowi.

I wreszcie USG…ojej masz już rączki, nóżki i taką śliczną główkę, ale gdzie ten migoczący punkcik? Lekarz też szuka w skupieniu, zbiera myśli w głowie by ułożyć jak najbardziej uprzejme i jak najmniej bolesne zdanie, którym wytłumaczy mi to co już sama wiem.

Czytaj dalej

Mamy swoje kochane Aniołki w niebie…

Historia mojego poronienia

Otrzymaliśmy piękny list od Mamy Aniołka, która chce dać iskrę nadziei innym rodzicom:

Historia mojego poronienia„Chciałabym podzielić się z Wami moim doświadczeniem. Może będzie dla kogoś pomocą. Tydzień temu w 22 tyg. ciąży urodziłam synka. Ciężko użyć mi słowa ’poroniłam’ tym bardziej, że rodziłam naturalnie. Maluszek nie żył już od kilku dni. Całe 22 tygodnie były walką, walką o życie naszego dziecka.

Nie chcę opisywać szczegółów, bo każda kobieta, która straciła dziecko przeżywa to na swój indywidualny sposób, a ja pisząc do Was nie chcę potęgować smutku, a dać iskrę nadziei. Czytaj dalej