Dlaczego? Historia kobiet po poronieniu

Kiedy poznałam mojego partnera życie nabrało kolorów, pomyślałam sobie, że wygrałam los na loterii. Wydawał się szalenie odpowiedzialnym człowiekiem, a w dzisiejszym świecie to towar deficytowy. Nie dane mi było zostać mamusią i już się z tym faktem oswoiłam.

Dlaczego historia kobiet po poronieniu

Kiedy jednak  w terminie nie dostałam miesiączki, zrzuciłam to na okres przekwitania, z uwagi na fakt iż przekroczyłam 40-tke. Objawy ze strony organizmu były porównywalne, jednak po kilku dniach postanowiłam kupić test. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam dwie kreski. Przepełniająca mnie radość przeplatała się ze strachem. Mój partner ma dziecko i nie planował już mieć potomstwa, obawiałam się jego reakcji. Natychmiast umówiłam się na wizytę do lekarza. Po pierwszej rozmowie telefonicznej z moim partnerem uspokoiłam się, powiedział że damy radę. Jednak później sugerował aborcję, mówił że to nie może się wydarzyć, itp.

Nadszedł dzień wizyty u ginekologa

Lekarz podczas badania USG pogratulował mi dziadziusia – siódmy tydzień. Jak ja się wtedy cieszyłam, czułam się jakbym rzeczywiście wygrała los na loterii. Radość, którą brutalnie przerwała wiadomość o tym, iż serduszko mojego Aniołka nie bije. Nie mogłam w to uwierzyć. Wyszłam z gabinetu z uczuciem jakbym dostała czymś w głowę. Następny dzień, 22 kwietnia 2020 r., był koszmarem. Szpital, badania, tabletki na wywołanie krwawienia, ból fizyczny i psychiczny nie do opisania. Mój partner miał inne sprawy na głowie tego dnia, więc nie wnikał w mój stan emocjonalny.

W końcu jego problem sam się rozwiązał

Ze szpitala wyszłam na drugi dzień. Odebrała mnie koleżanka z pracy. Wyniki badań, które przeszłam w szpitalu były książkowe. Przez pierwszy tydzień, jak mi powiedziała kilka dni temu pani psycholog, musiałam być w szoku, ponieważ nie odczuwałam jeszcze straty dzidziusia, jednak po tygodniu przyszedł okres potwornej żałoby, ogromnego bólu, obwiniania się o wszystko, że jednak może mogłam temu zapobiec i co mogłam zrobić nie tak. Mój partner nie potrafił zrozumieć co czuję. Cały czas mówił na nasze maleństwo „to”. Więc wysłałam mu fotkę obrazu USG, żeby mu coś uświadomić,. Napisał mi tylko, czy naprawdę chciałam tego na zdjęciu.

To tak zabolało. Cały czas boli

Jak osoba inteligentna i o pewnej wrażliwości może się tak zachowywać. Padły też słowa, że to wszystko było zaplanowane, bo chciałam sobie odfajkować jeden z punktów na liście życiowej.
Oczywiście mówił, że będzie mnie wspierał i mogę z nim zawsze porozmawiać, ale tylko na słowach się skończyło, bo zostałam z tym bólem sama. Nie odbiera ode mnie telefonów, nie odpowiada na wiadomości. Żebrałam niejednokrotnie o wsparcie, o rozmowę, bezskutecznie. Miał jeszcze pretensje, że z kimś o tym rozmawiam. Jasne, miałam dusić wszystko w sobie. Zostałam sama, cierpię w samotności i bólu. Co prawda wspiera mnie kilka osób, ale nie osoba, która powinna być przy mnie. Mój świat się zawalił podwójnie. Wracam z pracy i wyję do poduszki. Jest lato, świeci słońce, a mnie już nic nie potrafi cieszyć. Pozostała potworna pustka, której już nic nie będzie w stanie wypełnić.

Autor: asiekW

Oceń

One thought on “Dlaczego? Historia kobiet po poronieniu

  1. Witam,
    Wspolczuje straty i wszystkich tych emocji z nia zwiazanych. Ja przezylam 2 poronienia, ale mam zdrowego dwulatka, ktory czasem temperamentem nadrabia za trojke… Moja siostra ma 40 lat i za 2 miesiace zostanie mama… tez nieplanowanie, ma dziecko z poprzedniego zwiazku i jej partner tez… a ja akurat poronilam kiedy ona miala badania prenatalne… wszystko jest kwestia dojrzalosci emocjonalnej, Twoj partner nie sprawdzil sie, ale masz jeszcze czas, jest wielu madrych i dojrzalych mezczyzn, nie zamykaj sie w sobie, wyjdz do ludzi, sugeruje terapie. Zycze madrego i dojrzalego wsparcia oraz abys ulozyla sobie jeszcze zycie (wiem, zabrzmi to brutalnie, ale zycie jest za krotkie, a partner nie sprawdzil sie, odpusc go sobie, na usta cisna mi sie inwektywy pod jego adresem, ale jest wiele mozliwosci i wiele nieszczesliwych dzieci czekajacych na kochajacy dom, moze rozwaz adopcje?). Pozdrawiam i oby los Ci sie odmienil

Skomentuj Olaboga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *