Przyczyny poronienia a badanie kariotypu

Badanie kariotypu (cytogenetyczne) jest zalecane przez Polskie Towarzystwo Ginekologiczne wszystkim parom, które doświadczyły poronienia lub borykają się z niepłodnością. U co 20 pary po stracie ciąży, stwierdza się bowiem zaburzenia chromosomów, które mogły się do niej przyczynić.

  1. Badanie kariotypu rodziców po poronieniu
  2. Badanie kariotypu na materiale poronnym – najczęściej to ono wskazuje przyczyny poronienia
  3. Stwierdzenie aberracji chromosomowej nie przekreśla szans na dziecko
  4. Badanie kariotypu – co kryje się pod tym pojęciem

Przyczyny poronienia, badanie kariotypu Czytaj dalej

Uszkodzenia DNA plemników jako jedna z przyczyn poronień

Autorzy: mgr Barbara Kordalska, Diagnosta laboratoryjny i mgr Edyta Kruzel-Szwaczka, Diagnosta laboratoryjny, Specjalista z laboratoryjnej diagnostyki medycznej, laboratorium diagnostyczne CYTOLAB

Podstawowe badania parametrów nasienia znane są wszystkim pacjentom, którzy starając się o potomstwo odwiedzili choć raz lekarza zajmującego się leczeniem niepłodności. Jednak nie wszyscy słyszeli o innym, równie ważnym badaniu mogącym tłumaczyć przyczyny niepowodzeń posiadania potomstwa – ocenie stopnia fragmentacji DNA plemników.

Uszkodzenia DNA plemników przyczyna poronienia Czytaj dalej

Kochany Aniołek – historia o stracie…

W zeszły poniedziałek okropnie bolał mnie brzuch, takie kłucie z prawej strony, doszło do tego brązowo – czerwone plamienie, wystraszona poszłam do ginekologa, bo test wyszedł pozytywny. Pan doktor kazał zrobić betę, był to 6 tydzień ciąży – wyszła 374.10 i stwierdził, że wszystko jest ok, ale nie widać nigdzie zarodka więc wróciłam do domu.

Kochany Aniołek - historia o stracie...

W czwartek znów wylądowałam u niego z takimi samymi objawami stwierdził ciąże pozamaciczną, ale zarodka nie widział nigdzie, kazał zrobić betę a ta spadła do 137.4.

Kazał iść do domu, w niedzielę również się udałam do niego, bo przyjmował w domu,  prywatnie dał mi skierowanie do szpitala. Pojechałam na drugi dzień, czyli w poniedziałek, zrobili badania i Pani ginekolog w szpitalu powiedziała, że ciąża biochemiczna i że dostanę okresu i nawet bym nie wiedziała że jestem w ciąży (cały czas miałam te plamienia krwią od zeszłego poniedziałku) we wtorek coś ” wyleciało ze mnie” tak domyślam się, że to było płód.

Siedziałam w łazience pół godziny i płakałam, do dziś chodzę i nie mogę sobie z tym poradzić. W środę zrobili mi badania, beta spadła jeszcze bardziej i wypisali mnie w środę do domu, bo oczyszczę się sama.

Na wypisie napisali poronienie zagrażające. Nikt mi nic nie wytłumaczył na czym to polega a ja mam teraz taki mętlik w głowie. Staraliśmy się z mężem 2 lata bez skutku i dopiero teraz się udało, ale poroniłam. Jestem beznadziejna jednym słowem… Plamienie mi się dalej utrzymuje, mam nadzieję że przynajmniej sama się oczyszczę.

Chciałabym przynajmniej wiedzieć kim było moje dziecko czy chłopczykiem czy dziewczynka. Ale tego się pewnie nigdy nie dowiem i będę musiała żyć z tą smutną świadomością. Jak się modlę do dzieciątka to raz mówię chłopczyk raz dziewczynka… Boli mnie serce że nie mogłam dać życia komuś kogo bardzo pragnęłam.

Serce krwawi.

Autor: Smutna@

Upadła nadzieja – moja historia o poronieniu

Od 4 lat staramy się z mężem o dziecko. Pomimo tego że jesteśmy młodzi, jeszcze przed 30, to życie nas nie oszczędza. Mamy za sobą liczne badania, wyniki, inseminacje i mnóstwo porażek na koncie. Ostatnio jednak nasze życie się zmieniło. Podjęliśmy decyzję o in vitro.

Upadła nadzieja - moja historia o poronieniu

Pierwsze podejście, pierwszy transfer i pierwszy raz w życiu pozytywny test ciążowy i przyrastającą beta. Pierwsze USG w 6 tyg., serduszka jeszcze widać nie było, ale podobno miało czas żeby się pojawić, zaczęły się wątpliwości i strach czy na pewno jest wszystko w porządku.

Wiara zwyciężyła i spokojnie czekaliśmy na 2 USG. W 8 tyg. ciąży lekarz stwierdził, że ciąża obumarła i zarodek się nie rozwinął, to był cios w samo serce, chciałam jak najszybciej wyjść z gabinetu i być już w domu, cofnąć czas i być znów w ciąży…ból po stracie jest ogromny.

Musiałam mieć zabieg łyżeczkowania, dwa dni przed – zemdlałam w nocy, dobrze że był przy mnie mój mąż. Pobyt w szpitalu straszny… Brak empatii i zrozumienia ze strony lekarzy, nie do pojęcia… Dostałam tabletki czekałam aż poronię, siedziałam w sali sama, ze swoim bólem i żalem przez 5 godzin, nikt do mnie nie zajrzał nie zapytał jak się czuje, czy nic mi nie trzeba…

Mąż niestety nie mógł być przy mnie przez Covid i ograniczenia. Nie wiem co poszło nie tak, jednak byłam w ciąży a więc coś ruszyło do przodu, chce podejść do drugiego transferu najlepiej już nie długo, chociaż się martwię czy i tym razem nasze szczęście nie zakończy się zbyt wcześnie.

Nie ma co czekać dłużej, trzeba się pozbierać i ruszyć dalej, chociaż boli jak nie wiem. Boli.. Ale moim zdaniem czas nie leczy ran… Upływający czas sprawia, że przyzwyczajamy się do bólu i on już tak nam nie dokucza, staje się codziennością, ale na pewno ten ból nie minie i będzie co jakiś czas o sobie przypominał,  jednak nie będzie tak intensywny jak na początku.

Mam nadzieję że każda kobieta po stracie będzie się kiedyś cieszyć swoją małą kruszynka, że cokolwiek się wydarzy zawsze jest po coś i ma to jakiś cel, którego nie rozumiemy…
Ale kiedyś będzie dobrze, musi być prawda?

Autor: Jola

Wpływ poronienia na relację partnerską (małżeńską)

wietech05

Autor: Olga Przybyłek, psycholog, psychoterapeuta, Gabinet Psychoterapii Przystań.


Gdy mówimy o poronieniu, bardzo często mamy na myśli tylko kobietę, podczas gdy tragedia dotyczy nie tylko kobiety, ale również jej partnera oraz całego systemu rodzinnego. To bolesne doświadczenie nie pozostaje obojętne dla związku. Stanowi dla niego rodzaj próby. Może położyć się cieniem na relacji, spowodować przepaść niezrozumienia i osamotnienia ale może także przyczynić się do zacieśnienia więzi i poprawy komunikacji w związku.

wpływ poronienia na relację partnerską Czytaj dalej