Czym jest obumarcie płodu?

Obumarcie płodu jest sytuacją, w której sporo dorosłych zastanawia się, dlaczego to się przytrafiło właśnie u nich. Szczęśliwi przyszli rodzice ostatecznie nie są w stanie doczekać się potomstwa, gdyż następuje śmierć płodu jeszcze przed porodem (naturalnym bądź tzw. cesarskim cięciem). Istnieje również określenie „wewnątrzmacicznego obumarcia płodu”, którym określa się śmierć płodu w drugiej połowie ciąży, gdy organizm jest już wystarczająco rozwinięty. Najczęstszym pytaniem, jakie pojawia się w momencie określenia zgonu płodu, jest to, co spowodowało, że taka sytuacja miała miejsce. 

Jakie są objawy obumarcia płodu?
Jakie są przyczyny obumarcia płodu?
Co należy zrobić po stwierdzeniu obumarcia płodu?

Jakie są objawy obumarcia płodu?

Najczęstszym objawem obumarcia płodu w przypadku wczesnego etapu ciąży jest występujące krwawienie oraz (nie zawsze pojawiają się razem) zanik objawów ciążowych. Zazwyczaj informacja o śmierci płodu przekazywana jest przez lekarza ginekologa pacjentkom w trakcie kontrolnego badania USG (około 8-10 tydzień ciąży). W dalszych etapach rozwoju płodu należy monitorować odczuwalne ruchy płodu w brzuchu. Jeśli pojawia się zanik odczuwania jakichkolwiek ruchów ze strony płodu, należy niezwłocznie skontaktować się z lekarzem celem weryfikacji zaistniałej sytuacji. Lekarz w trakcie badania może określić, że nastąpiło obumarcie płodu, w momencie gdy przy badaniu nie jest możliwe wsłuchanie się w czynności serca płodu, nie można zbadać czynności serca płodu podczas badania USG oraz pojawiają się specyficzne objawy przy diagnostyce obrazowej (takie jak objaw Spaldinga, objaw aureoli bądź nadmierne zgięcie kręgosłupa).

Jakie są przyczyny obumarcia płodu?

Najczęstszą przyczyną obumarcia płodu są wady genetyczne, zwane inaczej aberracjami chromosomowymi. Sytuacja taka pojawia się w 60-80% przypadków. Mimo tego, że jest to najczęstsza przyczyna, zawsze warto się upewnić. Dlatego też rodzice po otrzymaniu informacji o śmierci płodu, powinni poprosić personel medyczny o zabezpieczenie tkanek, celem przekazania ich do badań genetycznych. Oprócz opisanej wyżej przyczyny mogą również pojawić się inne kwestie takie jak nieleczone choroby tarczycy, źle kontrolowana cukrzyca, wady wrodzone macicy, zmiany w macicy (np. polipy), zrosty wewnątrzmaciczne, niewydolność cieśniowo-szyjkowa, zakażenia (takie jak Rubella, CMV bądź HSV) czy stosowanie używek w postaci nikotyny, alkoholu lub narkotyków.

Co należy zrobić po stwierdzeniu obumarcia płodu?

Po stwierdzeniu problemów z funkcjonowaniem płodu pacjentka jest od razu wysyłana do szpitala celem zrobienia kontrolnych badań. Po zrobieniu badania USG przez lekarza uzna on czy będzie możliwość poronienia naturalnego, czy jednak konieczne będą lekarstwa wywołujące. W ostateczności podejmie decyzję nad zabiegiem łyżeczkowania. Jak wspominaliśmy wcześniej – jeśli pacjentka chce znać przyczynę poronienia, powinna zgłosić zabezpieczenie tkanek jeszcze przed zastosowaniem lekarskim leków na poronienie.

Po zaistniałej sytuacji, kobiecie wciąż przysługują pewne prawa, nawet po poronieniu. Wśród nich znajduje się skrócony urlop macierzyński (56 dni), możliwość pochówku (nie jest to obowiązek), zasiłek pogrzebowy w wysokości 4000 zł (po całej ceremonii), odszkodowanie z polisy ubezpieczeniowej. Aby skorzystać z tych możliwości, do każdej z nich konieczne jest otrzymanie Aktu Urodzenia z Urzędu Stanu Cywilnego. By go otrzymać, szpital po określeniu płci płodu wystawia dokument zwany Kartą Martwego Urodzenia, z którym należy kierować się do urzędu.

Mam dzieci w Niebie…Historia o poronieniu

26 maja 2021 zostałam mamą bliźniaków, Oresta i Kornela. Była to końcówka 21 tygodnia. Zaledwie 1.5 tygodnia wcześniej cieszyliśmy się z udanego zabiegu po zdiagnozowaniu zespołu TTTS.
Choć siedzieliśmy jak na bombie,. odetchnęliśmy z ulgą, że lekarzom się udało.

Mam dzieci w Niebie...Historia o poronieniu

Jednak 24 mają w łazience zaczęły odchodzić wody…
Izba przyjęć, patologia, antybiotyki…
Czekanie na cud, nadzieja na podtrzymanie.

Dzień Matki i badanie USG – zaczęło się poronienie, infekcja, serduszka przestały bić. Pozwolili mi zadzwonić po męża, w nocy urodziłam Synków, pożegnaliśmy się, modliliśmy.
Dzisiaj pomaga terapia i rodzina choć nic nie uleczy naszych rozdartych serc.

Orest i Kornel zmienili wszystko choć dane nam było 5 miesięcy….
Mamy dzieci w Niebie i czujemy się rodzicami.
Dziękuję lekarzom i szpitalowi, że robili co mogli, że dali nam się pożegnać, że potraktowali nas jak rodziców.

Dziękuję Bogu, że uczynił nas rodzicami.
Choć tak wiele jeszcze nie rozumiem, czuję, że miłość to najmocniejsze uczucie.

Autor: Anita

Tak pusto – historia po poronieniu

Jesteśmy z partnerem 3 lata. Taki z nas totalny patchwork. Oboje z bagażem złych doświadczeń, jednak oboje kochamy naszych Dwóch Cudaków tak samo. Pierwszy rok bajka, półtora roku później partner o mały włos nie ginie w wypadku. Na Górze posłuchali, oddali mi go z mnóstwem złamań. Walczymy, dochodzimy do siebie z wyobrażeniem, że limit nieszczęść wyczerpaliśmy już.

Tak pusto - historia po poronieniu

Myślimy o maleństwie, wspólnym rodzeństwie dla chłopaków. Długo nic….dziesiątki jednokreskowych testów…
Byłam chora, sądziłam że klima, od zwykle przeziębienie, zatoki zawalone. Standard w moim wykonaniu w upalne dni co roku. Okres spóźnia się co drugi cykl. Z jajnika po laparoskopii(torbiel).

Pomyślałam nic takiego. Jest tak od dawna, pod kontrolą lekarza jajnik wygląda książkowo. Zmęczenie, piersi bolą jakoś inaczej… Okej.
Po pracy szybka kawa i zakupiony test. Dwie kreski. Rzadko płaczę z radości, ale oj tak to były piękne łzy.
Kupiłam jeszcze dwa. Też kreseczki dwie. Poleciałam na beta Hcg. Po 2 godzinach odebrałam wynik….

Radość mija tak, szybko jak, się pojawiła. 15.3…ale uspokoiłam się, położyłam placuszkiem w domu. Lekarz każe powtórzyć badanie za 48 godzin.
Tej. Samej nocy zaczynam czuć ucisk w jajniku. Na bieliźnie krew…
Wczoraj odebrałam wynik. Beta hcg 3.9….

Ronie w ciszy, lekko plamie. LEKARZ pod telefonem. Ból JAK ból… DO WYTRZYMANIA Tyle że przypomina o mojej cichej tragedii. Zostało mi po nim tylko kilka testów. Kilka Ubrań w KOSZU, o których myślę, ze nosiłam je kiedy jeszcze walczyło, kiedy o nim nie wiedziałam.

Co jakiś czas skurcze,, kiedy śpię nie boli. Kiedy coś robię nie myślę. NIE wierzę…. Jak kocham kogoś o kim wiedziałam tylko kilka chwil. Jak bardzo tęsknię, kiedy dopuszczam myśli do głosu. Pustka… Największą jaka czułam kiedykolwiek. Wydaje mi się że czuję… Nic. Jakby ktoś odebrał mi część mojej duszy, SERCA, oderwał nogę i kazał prowadzić samochód. JAK Z tym iść? Jak nie tęsknić za tak niepojętym marzeniem? Za skarbem, którego znam blask?

Do zobaczenia w każdym śnie kochanie, mama będzie Cię wypatrywać w każdym promieniu słońca, w każdej kropelce deszczu. Do zobaczenia, mam nadzieję że wrócisz, tylko w innej godzinie…

Autor: CieńTejWczorajszejMnie

I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom – historia o stracie

Pamiętam bardzo dobrze pierwszy raz, gdy pomyślałam „chyba jestem w ciąży”. Uświadomiła mi to moja przyjaciółka, która zwróciła mi uwagę, że mam bardzo dziwne nastroje, które zmieniają się w ułamku sekundy. Od złości do radości przez smutek po drodze. Kierując się ta myślą kupiłam test ciążowy w aptece. Gdy rano go zrobiłam nie wierzyłam w to co widzę. Dwie kreseczki.

I odpuść nam nasze winy - wzruszające wyznanie kobiety po stracie

Jedna była bledsza, inna ciemniejsza, ale była. Dla mnie stał się cud. W związku z tym, że kilka lat wstecz usłyszałam, że mogę nie zajść w ciążę, mogę mieć problemy z zajściem w nią, te dwie kreseczki były dla mnie niczym cud.

Z nadzieją chodziłam do lekarza, patrzyłam jak nasz maluszek rośnie, był tak piękny. Jak najpiękniejszy cud. Dowiedzieliśmy się, że urodzę chłopca. Od początku wiedzieliśmy że będzie miał na imię Jaś. Mój piękny, malutki Jaś.

Całe dnie głaskałam się po brzuchu, mówiłam do niego. Rozmawiałam z nim, dziękowałam mu, że jest i prosiłam by pozwolił mi zjeść coś normalnego :).Nagle, będąc w 19+4 tc pojawił się ten okropny ból.

Zaniepokojona pojechałam do mojego lekarza prowadzącego na wizytę, powiedział mi że mięśniak uciska na jelita i powoduje ból, powiedział że Jaś ma się dobrze, pokazał mi na ekranie jak macha rączka, kazał brać magnez, nospe i dużo odpoczywać ale „proszę się nie bać, to będzie bolało, będzie musiała Pani wytrzymać do porodu, bo nie ukrywam, będzie bolało już tylko mocniej”.

Tak też robiłam… Leżałam., płakałam nie spałam, ale znosiłam ból, bo dla mojego małego skarba zniosłabym wszystko. Aż nadeszła niedziela 19+6 całą noc nie spałam, rano zobaczyłam żółty śluz na bieliźnie. Z płaczem zadzwoniłam do mojego lekarza prowadzącego.

Co usłyszałam? „proszę nie panikować. Pani jest panikarą, wiemy dlaczego boli, ten śluz się zdarza to nic takiego, szkodzi pani tylko sobie i dziecku ta panika, jeśli pojedzie pani do szpitala tam i tak nic pani nie dadzą poza nospą i magnezem. Proszę leżeć, widzimy się jutro na wizycie”.

Nie wytrzymałam, pojechałam do tego szpitala co usłyszałam „niech pani jedzie do domu jeśli lekarz prowadzący nie widzi wskazań za szpital to co ja pani poradzę? Dzisiaj jest niedziela, mam jednego lekarza na cały szpital, który schodzi do porodów tylko i do poniedziałku i tak nikt pani nie zbada”.

No i wróciłam do domu. Spędziłam w nim 20minut i poczułam ogromny ból. Mama spakowała mi ubrania, zadzwoniłam do lekarza, który powiedział „no jak już pani chce to niech pani jedzie, do tego szpitala chociaż nie wiem po co”. Pojechałam.

Mama poszła po położną, która widząc w jakim stanie przyjechałam (miałam już skurcze porodowe) spanikowana zadzwoniła po lekarza. Kiedy szłam (tak szlam) korytarzem za lekarzem i położną to gabinetu lekarskiego (oni szli jakieś 20m przede mną, nie odwracając się za siebie) wiedziałam że jest źle.

Nie docierało to do mnie, aż do momentu, kiedy przy ściąganiu spodni do badania nie odeszły mi wody. Byłam w tak głębokim szoku że zapytałam jedynie lekarza, który robił mi USG co się dzieje. Odpowiedział „właśnie pani roni”.

Mój krzyk i płacz był tak głośny, że nie macie pojęcia. Zabrali mnie na porodówkę. Urodziłam syna siłami natury, bez znieczulenia. Żył. Pamiętam jak pani, która go owijała zapytała mnie czy chce go ochrzcić. Ochrzciłam. Mój piękny mały synek. Trafiłam na oddział. Ledwo żyłam. Psycholog, seria leków.

Z karty zgonu dowiedziałam się, że mój silny chłopak przeżył 20minut. Mój bohater. Wpadłam w depresję. Pod wpływem męża i rodziców zaczęłam się leczyć. Jednak musiałam dowiedzieć się: dlaczego?

Trafiłam na świetnego lekarza ginekologa. Wyjaśnił mi, że trafiłam do szpitala z rozwijającą się sepsą, że mogłam i ja stracić życie, że mój lekarz popełnił błąd medyczny. Nie zlecił mi najprostszych badań, źle wykonał badanie szyjki, bo najprawdopodobniej Jaś urodził się przez niewydolność ciśnieniową szyjki macicy, że powinien zlecić mi badania tarczycy, która jak się okazało również mam za małą i nie nadążała z produkowaniem insuliny dla mnie i maluszka.

To było moje pierwsze dziecko. Strasznie długo żyłam w poczuciu winy… Miesiące terapii, tysiące wydane na lekarzy, badania tylko po to by za każdym razem usłyszeć „jest Pani ofiarą zaniedbania. To nie jest Pani wina. Pani nie musiała tego widzieć przy pierwszej ciąży. Pani powierzyła życie swoje i dziecka w ręce specjalisty”. Tak ciężko to przeżyć. Gniew, nienawiść. Żal… Okropne uczucia. którymi żywiłam się tyle czasu. Nic nie wróci życia mojego dziecka. Mam nadzieję że odpowie za to co nam zrobił.

Dziewczyny ufajcie sobie i swojemu instynktowi. Nie lekarzowi.

Autor: Samotne serce

Moje prawa po poronieniu

Niezależnie od czasu zakończenia ciąży przysługują Ci prawa: prawo do pochówku dziecka, jego rejestracji w Urzędzie stanu Cywilnego, zasiłku pogrzebowego (4000 zł) oraz urlopu macierzyńskiego (56 dni). Jak nabyć te prawa? Czy przysługują one każdej kobiecie po poronieniu?

Decyzja o tym, co będzie działo się z ciałem dziecka, należy tylko i wyłącznie do rodziców.  Możecie pozostawić je w szpitalu lub zdecydować się na odbiór ciała i zorganizowanie pochówku. Niezależnie od czasu poronienia, macie prawo pochować swoje dziecko. Czytaj dalej