Wsparcie po poronieniu dla mężczyzn

Mężczyźni też płaczą i potrzebują wsparcia w żałobie. To ważne, by dać im przestrzeń na wyrażanie emocji, tak jak dla kobiet. Nie bagatelizujmy ich uczuć i bólu. Bądźmy wsparciem dla wszystkich, którzy przeżywają straty. O tym, dlaczego to ważne i jak mężczyzna może sobie pomóc napisała mgr Izabela Pelińska – psycholog i psychoterapeutka.

mężczyzna po poronieniu

Spis treści:

  1. „Mężczyźni nie płaczą”?
  2. Usłyszeć i zauważyć emocje ojców
  3. Czego może potrzebować mężczyzna po stracie?
  4. Różnorodność emocji jest w porządku
  5. Jak mężczyzna może sobie radzić z uczuciami?
  6. Wielowymiarowość straty
  7. Podsumowanie

„Mężczyźni nie płaczą”?

Myślę, że nie będzie zaskoczeniem, kiedy powiem, że przywołując w swojej pamięci setki spotkań z osobami, które doświadczyły poronienia, zdecydowana większość to będą spotkania z kobietami. I choć strata ciąży, strata dziecka to doświadczenie obojga rodziców, wciąż mało mówi się o mężczyznach, którzy mają prawo opłakiwać swoją stratę.

Choć w swojej praktyce dużo częściej spotykam kobiety, zawsze staram zwrócić się uwagę na emocje mężczyzn, dając przestrzeń na to, że one są i są równie ważne, mogą być bliskie temu, co przeżywa kobieta, ale mogą być zupełnie inne – i to jest w porządku. Dobrze je usłyszeć. Kiedy konsultuję w szpitalu, jeśli jest szansa na choć krótką wymianę zdań z mężczyzną, staram się mu pokazać, że widzę i jego i jestem otwarta na jego emocje, potrzeby. Zostawiam namiary na instytucje, które udzielają pomocy w podobnych doświadczeniach. Nierzadko jednak mam poczucie, że te słowa giną, gubią się w bólu kobiety, która utraciła dziecko. I rozumiem z jakich kawałków może to wypływać.

Jednym z nich może być stereotypowa rola mężczyzny, tego silnego, zaradnego, zadaniowego, opiekuna, podpory dla innych. Nierzadko to sami mężczyźni w chęci poradzenia sobie ze swoją bezsilnością próbują przekuć ją na zadania, rozwiązania, aby czuć się sprawczym i nie zanurzać się w tym, co trudne – smutku, rozpaczy, złości, rozczarowaniu i właśnie bezradności. To łatwe, by pójść w tym kierunku, szczególnie kiedy realność mówi o tym, że mężczyzna faktycznie potrzebny jest wówczas swojej partnerce jako nie tylko wsparcie emocjonalne, ale osoba, która może pomóc zrealizować ważne formalności, te dotyczące pochówku, czy urlopu macierzyńskiego.

Zaczyna brakować miejsca na emocje jeszcze jednej osoby, emocje taty.

Drugi to przestrzenie, w których te straty żyją. Wspólną jest przestrzeń psychiczna, myśli, emocje, wyobrażenia. To co różni, to doświadczenie na poziomie ciała, które dotyczy już tylko kobiety. Kiedy dodamy do tego przekonania czy reakcje społeczeństwa, możemy słyszeć komunikat, że mężczyzna nie ma prawa do opłakiwania straty, próby zrozumienia, nadania znaczenia, przeżywania kryzysu, żałoby. Bo któż pyta mężczyzn po stracie jak się czują? Czy czegoś potrzebują? Czy chcą porozmawiać? Zapłakać? Zrozumieć swoją stratę?

Usłyszeć i zauważyć emocje ojców

Dziś, zatrzymując się mocno wokół mężczyzn, którzy stracili swoje dziecko chciałabym aby wybrzmiał przede wszystkim komunikat, który mówi, że:

Mężczyźni, ojcowie, którzy stracili swoje dzieci w wyniku poronienia, martwego urodzenia są równie ważni jak kobiety, ich strata jest realna, emocje znaczące, prawo do przeżywania żałoby naturalne.

Opierając się na własnym doświadczeniu w pracy z mężczyzną po stracie podjęłam próbę oddania tego, czego może on potrzebować.

Czego może potrzebować mężczyzna po stracie?

Najważniejszym krokiem wydaje się zobaczyć siebie w stracie, choć trochę. Pisząc trochę, mam na myśli na tyle by móc powiedzieć sobie, komuś, że jest coś co mnie dotyka nawet jeśli jeszcze nie umiem tego nazwać, nie wiem co z tym zrobić. Nie musisz od razu wiedzieć, rozumieć, łączyć. Ważne byś usłyszał choć mały kawałek tego, co się z Tobą dzieje.

Pamiętam mężczyznę, który wielokrotnie podkreślał, jak zapadał się w coraz większą przepaść czując, że tak wiele się z nim dzieje. Próbował iść na przód ignorując wewnętrzny głos z potrzebą zatrzymania się, ale jego uczucia zatrzymywały go jak silny wiatr. To była ciężka przeprawa, w której zupełnie brakowało mu uznania swojego prawa do emocji. Po pierwsze, wyszedł z domu z silnym przekonaniem, że „Mężczyźni nie płaczą”. Po drugie, jego żona była już pogodzona z trudnymi doświadczeniami, wydawała się iść do przodu i każda próba powrotu do tematu kończyła się prośbą o niewracanie do tego co trudne. Byli więc na innych etapach rozumienia straty, w czym trudno było im się spotkać. To wzmacniało myśli, że coś ze mną nie tak, że czuje się nadal źle, że to nienaturalne i nie powinno tak być. Objawy depresji nasilały się, aż w końcu zdecydował się sięgnąć po pomoc, intuicyjnie czując, że musi dotknąć tematu straty. Samo nazwanie wszystkich emocji, zrobienie na nich miejsca, było dla niego niesamowicie uwalniające. Często wracał myślami do swojego wcześniejszego stanu wspominając, że był już w tak ciemnym miejscu a jedyne czego potrzebował to uznania, że to co czuje jest normalne, że jego strata jest realna, że nie musi być zawsze tym silnym, wspierającym innych

Różnorodność emocji jest w porządku

Zupełnie naturalnym jest, że mężczyźni, którzy doświadczyli straty w wyniku poronienia lub martwego urodzenia mogą przeżywać emocje smutku, żalu, złości, rozpaczy, rozczarowania itd. Normalnym jest, że potrzebują przeżyć żałobę, zatrzymać się na tym doświadczeniu, na różnych jego odcieniach.

Czasami, to co blokuje wyrażenie emocji to ich ambiwalencja. Zdarza się tak, że poronienie dla kobiety wiąże się z zagrożeniem jej własnego życia. To dla mężczyzny może budzić sprzeczne uczucia. Z jednej strony ból i żal po stracie dziecka, z drugiej ulgę i radość, że jego żona, partnerka jest cała i zdrowa. Te emocje, choć tak bardzo różne nie muszą wykluczać się wzajemnie i to w porządku czuć je obok siebie, uznając wielowymiarowość tego doświadczenia.

Towarzyszenie kobiecie w poronieniu nierzadko wiąże się też z łamiącym poczuciem bezsilności. Ból, rozpacz osoby, którą kochasz, których nie da się ukoić na już. Szpital, procedury i personel, który niestety nie zawsze jest sprzyjający i nie pomaga w tak trudnym doświadczeniu. I to poczucie, że nie mogłem zrobić nic, aby było choć trochę łatwiej. Czasami w poczuciu zależności od instytucji pojawia się też poczucie, że jeśli zacznę wymagać, walczyć aby było inaczej, to potraktują nas jeszcze gorzej. To może dawać poczucie pułapki, które wzmaga poczucie bezradności i potęguje negatywne myślenie o sobie. To może przysłaniać coś, co jest tak niezwykle ważne. To, że jesteś Ty, to że towarzyszysz, wspierasz, starasz się rozumieć, widzisz i słyszysz jest wystarczająco dobre. To dużo. I choć nie przeżyjesz tego doświadczenia za Twoją żonę, partnerkę to takie towarzyszenie ma znaczenie, Twoje obecność ma znaczenie. Towarzyszenie w bólu i cierpieniu to wielka umiejętność i Ty to robisz. To Twoja sprawczość.

Jak mężczyzna może sobie radzić z uczuciami?

W przeżywaniu straty mogą być CI potrzebne różne narzędzia, zachowania. Tak jak pisałam wyżej czasami zrobienie przestrzeni na Twoje emocje jest już pomocne. Odpowiednie ich nazwanie, zrozumienie, połączenie z doświadczeniem.

Być może, podobnie jak część z osób, z którymi pracuję, będziesz potrzebować jakiegoś rodzaju pożegnania. Czasami wystarczająca będzie rozmowa, w której symbolicznie pożegnasz swoje dzieci, czasami nadanie temu symbolicznego znaczenia jak np. kupienie figurki aniołka, która będzie miała szczególne miejsce w Twojej przestrzeni, posadzenie drzewka, zrobienie tatuażu.

Godzenie się ze stratą to często opłakanie nie tylko straty samego dziecka, ale i okresu ciąży, do którego przywiązywaliście szczególne znaczenie, wyobrażenia o Waszym dziecku i Waszej relacji, wyobrażenia siebie jako rodzica, Was jako rodziny. Uznanie tego jak wiele przestrzeni dotyka strata może pomóc zrozumieć intensywność Twoich emocji.

Przydatne często okazuje się też napisanie listu. Z jednej strony jest to również forma pożegnania, domknięcia. Z drugiej znalezienie miejsca na zebranie wszystkich swoich wyobrażeń, cech, które nadaliśmy nienarodzonemu dziecku. Pamiętam, że dla jednego z mężczyzn, któremu w tej stracie towarzyszyłam, listy miały szczególne znaczenie rozdzielenia jego doświadczeń. Niestety wraz z żoną doświadczyli kilku strat na etapie ciąży, a napisanie listów do każdego utraconego dziecka pozwoliło zarówno spotkać się jak i połączyć z każdym z nich i nadać znaczenie każdej ze strat jako równie ważnej.

Wielowymiarowość straty

Zdarza się, że doświadczenie poronienia powtarza się, czasami łączy się z kolejnymi nieudanymi próbami zajścia w ciążę. To skutkuje potrzebą rozważania lub podejmowania innych ścieżek wspierających nasze starania. Wówczas zatrzymanie się na stracie może obejmować również stratę samej drogi do rodzicielstwa. Miało być inaczej, łatwiej. Tracę to, że ta ścieżka jest dużo trudniejsza, wieloetapowa, zapraszająca do naszego życia inne osoby, specjalistów. Tracę to, że wprowadzam temat adopcji komórek, nasienia, dziecka. Oddalam się od pierwotnej wizji i choć ostatecznie mogę być ojcem, mogę po drodze opłakać straty tego, jaką ścieżkę musiałem zostawić za sobą.

Podsumowanie

Podsumowując, widząc mężczyznę w stracie najważniejszym elementem wydaje się być uznanie i usłyszenie jego emocji. Sposobów na poradzenie sobie z tymi emocjami jest wiele więc kiedy ta przestrzeń powstanie, otwiera to drzwi do ich zaopiekowania. Może w swojej bezradności byłeś bardziej sprawczy niż się wydaje? Może w swoich emocjach pozwolisz sobie na zmianę przekonań dotyczących siły i słabości mężczyzn? Może zrozumienie ambiwalencji Twoich emocji pozwoli Ci je zaakceptować?

Być może będziesz potrzebował rozmowy, wielu rozmów i nadawania znaczenia doświadczeniu straty w kontekście Twojej linii życia. Być może łącząc to jak się czujesz z Twoim doświadczeniem, wystarczające będzie skorzystanie z innych narzędzi w radzeniu sobie w emocjami, aktywność fizyczna, długi odpoczynek, wyciszenie, wędrówka, obecność ważnych dla Ciebie osób. Jedno jest pewne. Niesłyszenie swoich i doświadczeń nie oznacza, że one znikają. Kiedy je uznasz, możesz jednak odzyskać nad nimi kontrole i odpowiednio nimi pokierować.

Pytajmy mężczyzn, jak się czują, czego potrzebują. Pytajmy z otwartością na indywidualność, na różnorodność, na to co najtrudniejsze.

Autorka tekstu: mgr Izabela Pelińska, pycholożka, psychoterapeutka