Bóg z każdego cierpienia potrafi wydobyć dobro

Mając już w domu 2 córeczki, zapragnęliśmy trzeciego dziecka. Po roku starań okazało się, że jestem w ciąży. Radość wielka całej rodziny. Dziewczynki nie przestawały całować brzuszka. Jednak po 2 tygodniach zaczęłam plamić. Pojechałam do szpitala. Krwawienie nie ustępowało…

Bóg z każdego cierpienia potrafi wydobyć dobro

Dzień później nastąpiło poronienie

Nie wierzyłam, że tak może się stać. Reakcja dzieci na daną wiadomość jest zawsze zależna od tego, jak rodzice ją przedstawią. Nie chciałam, aby to przeżywały. Miały wtedy 4 i 6 lat. Z uśmiechem przekazaliśmy im informację, że naszego dzidziusia już nie ma w brzuszku, że jest już w niebie i nas widzi i że się teraz za nas będzie się modlił.

Wszyscy razem spotkamy się z nim w niebie. Cieszyły się, że się z nim spotkają. Starsza córeczka dopytywała się, czy tylko za naszą rodzinę będzie się modlił. Zależało jej, aby tak właśnie było. Nadaliśmy imię Staś dla naszego serduszka, chociaż nie znaliśmy płci. Dziewczyny z wielką radością chciały się wszystkim chwalić, że mamy Stasia w niebie i że się za nich modli i że się z nim spotykają.

Rysunki rodzinne były już powiększone o nowego członka

Były one dla mnie wzorem do naśladowania!!! Jednak ze mną nie było tak samo… kilkadziesiąt razy dziennie nachodziły mnie pytania dlaczego, wielki żal i wyrzuty sumienia, że to może przez to, że dziewczynki przechodziły w tym czasie ospę? (Ja już chorowałam) Tych powodów była masa.

Zaczęłam być bardzo nerwowa. Postanowiłam każdą taką myśl oddawać Bogu, mówiąc: „Bądź Uwielbiony Boże w naszym Stasiu”. I tak na początku kilkadziesiąt razy dziennie. Na każdy wyrzut sumienia odpowiadałam tą modlitwą.

Z dnia na dzień wyrzutów i pretensji było mniej…

…aż po 3 miesiącach całkowicie znikły. Ta modlitwa nie pozwoliła mi zamknąć się w moim bólu, tylko poukładała mnie na nowo!!! Odnowiła również nasze relacje małżeńskie w taki sposób, o jakim nigdy nie marzyłam. Dziś mogę powiedzieć: dziękuję Ci Boże za tyle łask dla naszej rodziny. Nie zamykaliśmy się na następne dziecko. Tak bardzo chcieliśmy je mieć!!!

Rok później byłam ponownie w ciąży. Były lęki, że je stracimy, bo bardzo źle się czułam
Ale nasza Zosia – trzecia dziewczynka – urodziła się zdrowa!!! Cała ta sytuacja, to dobrze przeżyte cierpienie, odmieniła nasze życie. Przy modlitwie wieczornej nasze starsze dziewczynki zawsze wymieniają Stasia. Jestem z tego dumna!!!

Ale to nie koniec historii…

15 miesięcy później zrobiłam test ciążowy i wyszedł pozytywny. Niestety zaczęły się krwawienia. Chciałam zostać w domu, bo wiedziałam, co to oznacza. Znów zaczęłam Uwielbiać Pana Boga w naszym dzidziusiu. Krwawienia ustały. Ginekolog nie widział jeszcze ciąży.

Kazał zbadać co 3 doby hormon beta Hcg. Jeśli będzie dwukrotnie większy, to znaczy, że ciąża rozwija się prawidłowo. W moim przypadku tak było. Hormon pięknie wzrastał. Byliśmy szczęśliwi. Dwa tygodnie później, będąc na wizycie u ginekologa, w USG nie było widać dzidziusia.

Zamarłam z przerażenia

Nagle zobaczyłam w innym miejscu bijące serduszko. Było to w jajowodzie. Rozpacz wielka. Nie przestawałam płakać. 7 tydzień ciąży. Musiałam pilnie jechać do szpitala, aby nie doprowadzić do krwotoku wewnętrznego. Płakaliśmy całą rodziną. Maż ochrzcił dziecko wodą. Nadaliśmy imię Marysia.

Pożegnaliśmy się z nią. Jedna z córek powiedziała, że w niebie już Stasiu na nią czeka. Niesamowite! Działo się to wszystko w samochodzie przed szpitalem. Na głos ofiarowałam to cierpienie za życie tych maluszków, które są w dobrym miejscu w brzuszkach swoich mam, ale mogą się nie urodzić, gdyż nie są chciane.

Kiedy przed samym zabiegiem ciężko było mi się rozstać z dzidziusiem i z jego bijącym serduszkiem, Duch Św. przyprowadził księdza z Komunią Świętą. Już wiedziałam, ze teraz to Sam Bóg nas prowadzi i weźmie naszą Marysię prosto do nieba.

To niesamowite. Przecież wiedziałam, że Bóg jest ze mną

Ale jeszcze naocznie Bóg pokazał, jak bardzo mnie kocha i przed samym uśpieniem na sali przedoperacyjnej przyjęłam Komunię Św. Dziękuję Ci Boże za tą łaskę. Już się nie bałam. W domu córka zadała pytanie: mamusiu, jeśli Pan Bóg wszystko może, to dlaczego nie mogła być ona w dobrym miejscu?

Dojrzałe pytanie. Odpowiedziałam, że nie wiem. Ale dowiemy się w niebie. To jej wystarczyło, ale czy nam mamom wystarczy? Możemy obwiniać za to nawet Boga, ale czy to ukoi nasz ból? Mówię ostro NIE!!! Moje poprzednie doświadczenie poronienia i teraźniejszej ciąży pozamacicznej jest na to dowodem!

Tym razem już tak nie bolało jak wtedy

O modlitwie nie zapominam. Z badań genetycznych wyszło, że był to chłopak. Zmieniliśmy imię z Marii na Marian i chcemy pochować naszego syna. Dziękuję Bogu za łaskę trzymania Mariana pod swoim sercem 7 tygodni.

Jestem radosna, chodzę z podniesioną głową do góry i cieszę się, że mamy pięcioro dzieci!!!

Jesteśmy szczęśliwą rodziną!!! Nasze córki, jeśli będą w przyszłości miały podobne doświadczenia, będą wiedziały, jak trzeba postępować. Żyjemy dalej. Zaplanowaliśmy 4 dzieci i jeśli Bóg pozwoli, to będziemy mieć tyle na ziemi.

Nie boimy się niczego!!! Powodzenia!!!


historia baner 2

 

Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, napisz do nas na adres info@poronilam.pl

 


Przeczytaj też inne historie TUTAJ >>> Wasze historie

Zdjęcie: pixabay.com

4.7/5 - (3 głosów / głosy)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *