Poroniłam 9 tydzień

Najgorsze miało miejsce 5 dni temu… Zacznę od tego, że mamy już prawie dwuletniego syna. Nasz wymarzony, Kochany. Ciąża bezproblemowa. Cesarskie cięcie, bo kawał chłopa, a nie chciał wyjść na świat. Drugą ciążę też planowaliśmy. Staliśmy się około 3 miesiące. Za pierwszym razem poszło łatwiej, ale i przy drugiej nie trwało to strasznie długo.

poroniłam 9 tydzień

Cieszyliśmy się jak dzieci po zobaczeniu pozytywnego wyniku…

…choć ta radość była już bardziej dojrzała. Oczekiwaliśmy, choć to dopiero się zaczęło. Jak się okazało potem, każde z nas już snuło w głowie plany na zmiany w mieszkaniu po urodzeniu maluszka. Wszystko przebiegało doskonale. Co prawda dopiero na trzecim USG dzidziuś się pokazał. Od momentu pozytywnego testu do USG z tętnem minął miesiąc.

To był 6 tydzień. Następna wizyta miała być w 10. Odliczałam każdy dzień. Cieszyłam się, że coraz bliżej magicznej 12. Nastąpił 9 tydzień i 4 dzień. Rano jakoś dziwny śluz. Zaniepokoiłam się, ale starałam się zachować spokój, bo przecież czułam się doskonale. Dużo lepiej niż przy pierwszej ciąży. Zadzwoniłam do swojej przychodni.

Kazano mi natychmiast przyjechać, założono książeczkę i wysłano na konsultacje na oddział

Na początku lekarka potraktował mnie chyba jako panikarę. Była nawet trochę opryskliwa. Zbadała normalnie, potem kazała położyć się na USG. Jej mina była dziwna. Już zaczęłam się bać, aż się rozpłakałam. Spytałam, o co chodzi. Mówiła, że serduszko słabo bije i że kończyny jeszcze nierozwinięte. Posłała po drugiego lekarza.

Ten zbadał i stwierdził obumarcie zarodka. Założyli mi tabletki. Po 4 h było po wszystkim. Zaczęłam delikatnie krwawić, a potem przy badaniu przed łyżeczkowaniem „wszystko”, jak to określił lekarz, wyleciało. Całość wzięto do badania. Położna ustawiła słoiczek w zasięgu wzroku. Długo na niego patrzyłam i płakałam.

Widziałam tę kuleczkę…

Na drugi dzień do domu. Dziś mija piąta doba bez niego albo niej. Do wczoraj nie potrafiłam myśleć o niczym innym. Dziś mąż zorganizował wycieczkę do zoo, żeby się od tego oderwać. Chyba się udało. Dziś jest mi jakoś lżej, a z drugiej strony przeraża mnie, że tak szybko pogodził się z tym co się stało.

Albo inaczej, mój ból jest już nieco inny. Jak to ujął mój mąż, tamtego dziecka nigdy nie zapomnimy, ale musimy myśleć i żyć dla syna, którego już mamy. Młody widział, jak płakałam. Nigdy nie dostałam od niego tyłu buziaków, co w tym czasie. Być może mój mąż ma rację. Z jednej strony cieszę się, że już mi trochę lżej, a z drugiej jakoś tak mi źle z tym, że tak szybko sobie z tym poradziłam.


historia baner 2

 

Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, napisz do nas na adres info@poronilam.pl

 


Przeczytaj też inne historie TUTAJ >>> Wasze historie

Zdjęcie: pixabay.com

5/5 - (1 głosów / głosy)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *