Jak wybrać badanie chorób genetycznych płodu jako przyczyny poronienia?

Badanie chorób genetycznych płodu jako przyczyny poronienia (wykonywane na materiale poronnym) jest jednym z najważniejszych badań, jakie możesz zrobić po stracie. Dlaczego? To jedyna i niepowtarzalna okazja, aby sprawdzić, czy do poronienia przyczyniła się choroba genetyczna dziecka (np. zespół Downa czy zespół Edwardsa). To ważne tym bardziej, że tego rodzaju nieprawidłowości są najczęstszym powodem straty. Jakie badanie wybrać, aby jego wynik był wartościowy?

badanie chorób genetycznych płodu jako przyczyny poronienia

Spis treści:

Dlaczego warto zrobić badanie chorób genetycznych płodu jako przyczyny poronienia?

Masz szansę odzyskać spokój już na tym etapie – nawet do 80% poronień w pierwszym trymestrze ciąży może wiązać się z chorobą genetyczną płodu [1]. Jest to więc najczęstsza przyczyna utraty ciąży.

Masz szansę pozbyć się poczucia winy – tego rodzaju choroby genetyczne najczęściej powstają losowo i niezależnie od rodziców. Wynik badania, wskazujący na obecność nieprawidłowości u dziecka, jest zatem dla wielu par szansą od pozbycie się poczucia winy.

To może Cię zainteresować: Czy po pierwszym poronieniu jest sens wykonywać badania genetyczne?

Jak wybrać badanie chorób genetycznych płodu jako przyczyny poronienia?

Żeby wynik badania miał dla rodziców i lekarzy rzeczywistą wartość, analizowany musi być materiał naprawdę pochodzący od dziecka. Jak to sprawdzić?

Warto wybrać takie laboratorium, które wymaga nie tylko próbki od dziecka, ale też wymazu od mamy – do porównania. Dzięki temu można mieć pewność, że przebadana będzie odpowiednia tkanka.

Tylko wtedy wynik rzeczywiście pokaże, czy u dziecka obecna była któraś z najczęstszych chorób genetycznych (np. zespół Turnera, zespół Downa czy zespół Patau).

Jak zrobić badanie chorób genetycznych płodu jako przyczyny poronienia?

Do tego badania wykorzystuje się najczęściej materiał poronny zabezpieczony w soli fizjologicznej (ewentualnie bloczki parafinowe wypożyczone ze szpitala). Bardzo ważne jest odpowiednie zabezpieczenie próbki – w przeciwnym razie wykonanie badania może nie być możliwe.

Badanie chorób genetycznych płodu jako przyczyny poronienia zleca się w prywatnym laboratorium – jeśli chcesz je wykonać, poinformuj personel szpitala, żeby przygotował próbkę.

Jak zabezpieczyć materiał do badania chorób genetycznych płodu jako przyczyny poronienia? [INSTRUKCJA]

instrukcja_PoronilamPL[1] J. Skrzypczak, B. Kwinecka-Dmitriew, M. Zakrzewska, A. Latos-Bieleńska, Czy i jak często aberracje chromosomowe zarodków powtarzają się w kolejnej ciąży?, „Ginekologia Polska” 2010, 81 (9).


autor: Agnieszka | zdjęcie: geralt/pixabay.com

Straciłam córkę w 18 tym tygodniu ciąży

Witajcie!
Moja trauma zaczęła się w styczniu tego roku. Pewnego dnia trafiłam do szpitala z krwawieniem. Podczas badania usłyszałam łożysko przodujące i ok. tygodnia spędzę w szpitalu. Kilka dni po tym, idąc do łazienki zobaczyłam na wkładce skrzepy krwi. Wystraszyłam się.

Czy wzmożony wysiłek fizyczny może być przyczyną poronienia

Lekarze zabrali mnie na USG – serce biło

Dziecko ok. jednakże okazało się że jest krwiak i jeżeli się nie wchłonie to odklei łożysko. 3 dni po badaniu miałam bóle i skurcze. Nocą dostałam takich bóli i parcia, że wiedziałam że to koniec. Mam zdrowe dzieci – ciąże bez problemów, więc objawy porodu rozpoznałam. Poród był bolesny, ale w miarę szybko się to stało. Miałam łyżeczkowanie, a po wszystkim położna dała mi córkę. Była taką małą laleczką.

Mogłam się z nią pożegnać, pocałować

Bardzo bym chciała jeszcze mieć dzieci ale boję się – jednakże jak Bóg da spróbuje. Pochowałam moją córkę. Pewnie pierwszy etap żałoby zamknęłam.
Wierzę, że jeszcze będzie nam dane mieć dziecko.

Życzę tego wszystkim!

Autor: Ewa

Czy po poronieniu można oddać krew? Poronienie a krwiodawstwo

Oddanie krwi to jeden z piękniejszych gestów, który nierzadko pozwala uratować zdrowie – a nawet życie – innej osoby. Nic dziwnego, że wiele kobiet zastanawia się, czy po poronieniu można oddać krew i jak długo trzeba w tym przypadku czekać. Warto zdawać sobie sprawę, że poronienie jest dyskwalifikacją czasową: krwi do celów krwiolecznictwa nie można oddawać przez 6 miesięcy po stracie.

  1. Czy po poronieniu można oddać krew? Tak, ale…
  2. Do oddania krwi zawsze kwalifikuje lekarz

czy po poronieniu można oddać krew Czytaj dalej

Utrata upragnionego maleństwa

Gdy dowiedzieliśmy się z mężem, że będziemy mieć 2 dziecko byliśmy prze szczęśliwi aż do tego okropnego dnia.

Utrata upragnionego maleństwa

Tego dnia poczułam się gorzej dostałam plamienia udałam się z mężem do szpitala

Był to 18 tydzień ciąży i okazało się, że moja ciąża prawdopodobnie od 14 tygodnia jest martwa. Poczułam okropny ból, rozpacz. Nie mogłam się z tym pogodzić. Skierowano mnie na oddział. Lekarz kazał mi się zgłosić rano. Pojechałam do domu. Przepłakałam całą noc wraz z mężem. Rano udałam się do szpitala. Po 3 godzinach oczekiwania lekarz oznajmił mi, że mnie nie przyjmą, bo nie ma miejsc w szpitalu. Mam się zgłosić za 2 dni i w między czasie zrobić badanie BetaHCG – dziś i za 2 dni by upewnić się, że ciąża martwa. Zrobiłam badanie, ale nie dawało mi spokoju, czy martwa czy może jednak moje maleństwo żyje. Udałam się do lekarza prywatnie do większego miasta, który niestety potwierdził, że moje maleństwo zatrzymało się na rozwoju z 14 tyg. ciąży.

Łzy się lały i okropny ból i pytanie czemu to spotkało właśnie mnie

Dostałam skierowanie do szpitala w tym mieście i miała się do niego udać następnego dnia rano. Wróciłam do domu. Było ciężko. Musiałam swojej córci powiedzieć, że niestety, ale nie będzie mieć ani siostrzyczki ani braciszka bo poszedł do aniołów. Ją również to bolało i płakała. Rano wstałam i udałam się z mężem do szpitala. Czekałam na izbie przyjęć byłam 16 w kolejce. Zaczęły się bóle co 2 minuty i odeszły mi wody. Mąż prosił by mnie szybciej przyjęli, ale oni mówili, że zaraz mnie zawołają i tak minęła ponad godzina. Dalej mnie nie poprosili. Mąż prosił, bo z bólu już nie mogłam. Pani kazała usiąść i czekać – ona się tym zajmie. Usiadłam i za chwilę o dziwo wyszła pani po mnie, ale jak wstałam z krzesła to zaczęłam strasznie krwawić. Wtedy szybko zaczęli mnie przyjmować na oddział ginekologii. Na oddziale dali mi pokój i zawołał mnie lekarz. Poprosił bym przygotowała się do badania. Niestety nie zdążył mnie zbadać, bo tylko usiadłam na fotel i urodziłam swoje maleństwo. Potem musieli mi zrobić łyżeczkowanie, by mnie wyczyścić, ból był niesamowity. Natomiast dalej nie mogę sobie z tym poradzić.

Autor: Mama Aniołka

Poroniłam zanim poczułam

Witajcie… Mimo tego, że mam kochana rodzinę i przyjaciół muszę wyrzucić z siebie emocje ostatnich dni…

Poroniłam zanim poczułam

O dzidzie staraliśmy się długo, jakieś 2 lata, ale bez większej presji. W końcu w najmniej oczekiwanym momencie 2 kreski- nie wierzyłam… Każdego dnia robiłam test z niedowierzaniem. Zrobiłam badanie beta hcg 3x- pięknie rosła… Więc umówiłam się na wizytę w 6 tygodniu!

Szczęście chciało, że widziałam wtedy jak serduszko bije

Lekarz uspokoił, że wszystko prawidłowo i złożył gratulacje. Oszczędzałam się, dałam o nas… Cieszyliśmy się z całych sił… Do dnia kolejnego USG… Miałam zgłosić się po miesiącu- 10 tydzień… Niepokoiło mnie tylko to, że mam bardzo słabe objawy ciążowe. Oprócz zmęczenia nic więcej się nie działo. Już wcześniej czułam się „nijak”. Lekarz miał poślizg, weszliśmy godzinę później… USG przez brzuch- nic nie widać… USG dopochwowo- płód przestał się rozwijać. Zatrzymał się. Łzy pociekly…

Nie pamiętam co lekarz mówił, dał skierowanie do szpitala

Wychodząc z poczekalni, ciężarne z brzuszkami żegnały się ze mną. Chciałam stamtąd uciec. Nie docierało do mnie nic! Nie pamiętam jak dojechałam do domu. Przepłakałam noc… Rano spakowałam się i poszłam na SOR. Panie życzliwie mnie przyjęły. Jednakże pobrały krew, dały kroplówkę i dalej nic… Cały dzień leżałam nie wiedząc co będzie. Obok porodówka. Co chwilę płacz nowo narodzonego dziecka, szczęśliwe rodziny- dla mnie największy terror.

Czekałam na łyżeczkowanie

Następnego dnia z rana znów pobranie krwi, królówka. Zabieg w południe. Wzięli mnie na salę z paskudnym fotelem. Było 3 stażystów, 2 asystentki i 2 lekarzy. Płakałam do momentu aż zasnęłam…
Obudziłam się w swojej sali, zajrzałam pod kołdrę – krew…. Wiedziałam, że już nie mam mojej Jagódki, że pod moim sercem już nie bije inne serce. Ta pustka, żal, nienawiść i bezradność…
Nie wiem co będzie dalej, próbuję się trzymać twardo, ale jak tylko jestem sama zaglądam na USG, na te 2 kreski sprzed kilku tygodni….
Jednakże gdzieś w głębi też się cieszę bo mimo wszystko były to najpiękniejsze 10 tygodni w moim życiu

Autor: Jogódka