Za dużo… Historia poronienia

Brak mi umiejętności pisarskich i nie jestem pewna, czy moja historia tu pasuje, ale może jak to z siebie wyrzucę, to mi ulży. Z mężem planowaliśmy dwoje dzieci, najlepiej dość szybko jedno po drugim, żeby łatwiej im było się dogadać. Wydawało się to takie łatwe, w końcu co chwilę słyszy się o „wpadkach”. Jak to się kiedyś mówiło: „kalesonami przejedzie i już jest ciąża”… A historie straty były jakieś nierealne, takie rzeczy tylko w filmach.

za dużo

No i nasze życie okazało się takim koszmarnym filmem

Pierwsza ciąża – brak serduszka, łzy, skierowanie do szpitala, a tam rano przyjęcie, po południu wypis, następnego dnia do pracy… Druga ciąża nie bez problemów, ale udało się, od trzech lat przytulam do serca mojego synka, moją radość.

Półtora roku kolejnych starań i udało się, ale czuję, że coś jest nie tak, więc badam poziom hcg. Spada. Znowu łzy. Po paru dniach zaczęłam krwawić, ale do szpitala nie chciałam – i tak nam nie pomogą.

Gdyby nie syn i mąż byłoby marnie, ale jakoś przetrwaliśmy i tym razem

I spróbowaliśmy jeszcze raz – i udało się. Jak w drugiej ciąży – potrzebowałam leków, żeby ciążę utrzymać, ale udało się. Minął kryzysowy 7 tydzień (na tym etapie straciłam wcześniejsze kropki) i ten medycznie kryzysowy 12. Potem mijały kolejne tygodnie, kolejne badania i wszystko było super.

Tylko ja ciągle czułam niepokój, aż przyszedł 38 tydzień, wtedy się uspokoiłam, bo przecież to już ciąża donoszona, synek zdrowy, co się może stać? Tydzień przed terminem poczułam, że odchodzą mi wody, była noc, więc obudziłam męża i kazałam się zbierać.

I wtedy zapalił światło…

…i to nie były wody tylko krew, bardzo dużo krwi. Trochę się przestraszyłam, ale przecież ciąża donoszona, młody zdrowy, najwyżej zrobią mi cesarkę i będzie ok. Do szpitala przywiozła mnie karetka pół godziny później, położna przyłożyła ktg i nic, cisza… Tym razem nie poroniłam. Tym razem urodziłam. 4 listopada godz. 8:40 urodziłam synka Leosia 55 cm 3200 g. Po 8 godzinach urodziłam synka… Martwego.


historia baner 2

 

Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, wypełnij formularz.

 


Przeczytaj też inne historie TUTAJ >>> Wasze historie


zdjęcie: Comfreak/pixabay.com

5/5 - (1 głosów / głosy)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *