Miała Pani pecha… Historia dwóch strat

Tydzień po ślubie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Zaskoczenie, radość. Ciąża przebiegała idealnie. Synek rósł. My szykowaliśmy się na jego przyjście na świat. Jedyny niepokojący objaw to delikatne ruchy mimo późnej ciąży. Odpowiedź położnej „on jest leniwy”.

miała pani pecha

I tak do 37. tygodnia…

7 maja 2013 wizyta kontrolna, brak tętna, skierowanie do szpitala. Brak akcji serca. Pobranie moczu, krwi. Podanie tabletki dopochwowej i do domu. „Proszę się zjawić za 3 dni”. Po 3 dniach zaś szpital, leki i po kolejnych 2 dniach poród. Najgorszy ból, jaki może czuć matka.

Oczywiście szpital nie doszedł do przyczyny obumarcia. Mija kolejny rok na staraniach i w końcu są dwie małe kreseczki, wraz z nimi radość i strach. Z pomocą Boga i lekarza 9 m-cy później rodzi się zdrowa, śliczna dziewczynka.

Po 2 latach postanawiamy z mężem postarać się o rodzeństwo

I tam w listopadzie dwie kreseczki. Zaś radość i strach, ale przecież Zuzia jest, więc teraz też będzie dobrze. 16 tydzień USG i brawo, będzie chłopak. Test papp-a idealny. Wyniki również. Samopoczucie wspaniałe.

19 tydzień oczekiwanie na wizytę u lekarza. Krwawienie, szpital i słowa „przykro mi. brak akcji serca”. Tabletki na wywołanie co 3 godziny. Ból, łzy cierpienie. W końcu w toalecie czuję, że coś ze mnie wypada, wołam pielęgniarkę, której psuję humor, bo przecież za pół godziny kończy, a tu dodatkowa robota.

Zabieg łyżeczkowania, powrót na salę. Następny dzień rozmowa z lekarzem prowadzącym.

Jego słowa: „badania genetyczne nic nie wyniosą. CÓŻ MIAŁA PANI PECHA”

Bardziej szczęście, że mam Zuzię, to jest moje zdanie. Kolejna ciąża? Nie wiem. Czy ktoś mi zagwarantuje, że znów nie będę miała pecha???


historia baner 2

 

Jeśli chcesz podzielić się swoją historią, napisz do nas na adres info@poronilam.pl

 


Przeczytaj też inne historie TUTAJ >>> Wasze historie

Oceń

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *