Nagle krwawienie… Amelka odeszła w szpitalnej łazience

Ciąża książkowa, wyniki książkowe. Czułam się źle, jak w poprzednich ciążach. Wymiotowałam codziennie, bolała mnie głowa i męczyła bezsenność – normalne objawy ciążowe. Należę do osób bardzo szczupłych, w dwóch poprzednich ciążach też czułam bardzo mocno ruchy dziecka. To nie był dla mnie powód do niepokoju, a znak, że z malutką jest wszystko ok.

Nagle zaczęłam krwawić. W szpitalu na USG dziecko żyło, stwierdzono, że ciąża nie jest zagrożona. Nie wiadomo skąd krwawienie. Kilka dni później urodziłam w szpitalnej łazience. Dlaczego ?

To był czwartek, 7 grudnia 2023 . Od rana czułam się bardzo źle. Malutka kopała tak po pęcherzu, że pół dnia spędziłam w toalecie. Bolał mnie kręgosłup i głowa… Wymiotowałam. Dzień jak co dzień. Wieczorem czułam się już lepiej, wyszłam na drobne zakupy. Wróciłam do domu, poszłam do toalety i zobaczyłam krew na bieliźnie.

Przyjęcie do szpitala nastąpiło dość szybko. Na USG wszystko było w porządku, dziecko żyło. W badaniu ginekologicznym żadnych niepokojących kwestii, szyjka macicy długa i zamknięta. Zostawiono mnie na obserwacji. Porobiono badania. Stan zapalny w organizmie – nie wiadomo skąd. Antybiotyk. Tylko rosło zamiast spadać. Zmiana antybiotyku. Zaczęło spadać razem z moim ciśnieniem ( 80/40) .

11 grudnia miałam wyjść do domu bo krwawienie ustąpiło, ale na USG lekarz stwierdził, że szyjka się nieznacznie skróciła, podadzą leki i zobaczymy co dalej. W pierwszej ciąży miałam niewydolność szyjki, więc to był taki sygnał, że może się coś zadziać. Jednak lekarz kazał nie martwić się. Tego samego dnia około godziny 18:00 zaczął mnie bardzo boleć brzuch. Koleżanki z sali poszły po pielęgniarki, a te po lekarza. Podano mi nospe i magnez. Przeszło, zasnęłam.

Nagle_krwawienie

Obudziłam się około godziny 1:00 w nocy. Poszłam do toalety i tam serce pękło mi ją milion kawałków. Wiedziałam, że już nic nie da się zrobić, że nie będą jej ratować… Wypadła ze mnie, a ja ją złapałam w ręce. Moją malutką córeczkę, żywą, ruszała rączkami i nóżkami… była taka śliczna… Zabrano mnie do zabiegowego. Nigdy nie zapomnę jak pielęgniarka warknęła „Bądź cicho, bo pacjentki śpią” … Jak? Zawalił mi się cały świat, straciłam właśnie dziecko i nie mam prawa płakać?

O 1:15 odcięto pępowinę, umarła mi na rękach… Wezwano anestezjologa, bo łożysko zostało w macicy, dodatkowo dostałam krwotoku… Podali mi znieczulenie, z którego wybudziłam się za wcześnie… Jedyne co widziałam to krew, lekarz był cały we krwi, podłoga, wszystko… Jak się okazało to był już kolejny krwotok. Przetaczali mi już krew, a łożyska nadal nie mogli wyciągnąć… W końcu udało się im to, ale nie pamiętam już tego. Obudziłam się jak wieźli mnie już na salę. Przyczyna, mimo badań, jest nieznana do dzisiaj…

Moja malutka Amelka była zdrowa i odeszła w 20 tygodniu ciąży, tak po prostu, nie wiadomo dlaczego…

Osierocona mama

Jeżeli Ty też chcesz podzielić się swoją historią, możesz zrobić to tutaj: https://www.poronilam.pl/kontakt/podziel-sie-swoja-historia/

3/5 - (2 głosów / głosy)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *